22-10-2006
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Mimo że dotychczasowa informatyzacja ZUS-u pochłonęła już blisko 2 mld zł, bazy danych ubezpieczyciela nadal są dziurawe niczym ser szwajcarski. Skutek? Setki pacjentów z utrudnionym dostępem do opieki medycznej oraz NFZ niesłusznie wstrzymujący przychodniom i szpitalom refundację tysięcy złotych kosztów leczenia.
Problemy zaczęły się na początku bieżącego roku, kiedy NFZ zaczął wykorzystywać rejestry ZUS-u i KRUS-u do sprawdzania ubezpieczeń pacjentów. Już wkrótce okazało się bowiem, że otrzymane wykazy są tak niepełne, iż jako nieubezpieczeni figurują w nich nawet renciści i emeryci, których składki zdrowotne odprowadzane są przez sam Zakład. Chociaż tego typu pomyłki udaje się zwykle prędzej czy później wyjaśnić, konieczność tłumaczenia się przed odmawiającym wypłaty pieniędzy Funduszem zrzucona została na barki lekarzy.
Sam sprawca całego zamieszania nie ma sobie natomiast nic do zarzucenia. Według Przemysława Przybylskiego, rzecznika ZUS-u, wobec ponad 9 milionów kont emerytów i rencistów jakie Zakład obsługuje w całej Polsce, liczba źle zinterpretowanych przypadków jest marginalna.
Tymczasem informacje napływające z wojewódzkich oddziałów NFZ są alarmujące. Podczas wakacji, w samej tylko Małopolsce liczba pacjentów niesłusznie uznawanych za nieubezpieczonych dochodziła do 50 dziennie. Zdaniem Andrzeja Sośnierza, prezesa Funduszu, jedynym sensownym rozwiązaniem wydaje się w tej sytuacji stworzenie własnej, wiarygodnej bazy danych, w postaci od dawna zapowiadanego Rejestru Usług Medycznych.