23-09-2009
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Minister Jolanta Fedak zapowiedziała, że wydłużenie wieku emerytalnego jest konieczne. Być może mężczyźni będą musieli pracować nawet do siedemdziesiątki.
Zmiany - jak zapowiada rząd - są nieuchronne. Jednak mają być wprowadzane stopniowo. „Reformę związaną z wydłużaniem wieku emerytalnego trzeba przeprowadzać systematycznie. Na początek należy zapowiedzieć ją pracującym, którzy są jeszcze stosunkowo młodzi i mają nie więcej niż 40 lat. Wiedząc, że wiek emerytalny zostanie wydłużony lepiej zaplanują swoją karierę zawodową. Osoby starsze pracowałyby tak jak obecnie - kobiety do ukończenia 60 lat, a mężczyźni 65 lat", wyjaśnia Jolanta Fedak.
Minister Fedak uważa, że jedną z możliwości wprowadzania zmian jest praca osób mających poniżej 40 lat wydłużana odpowiednio od 1 do 5 lat. I tak kobieta, która w momencie wprowadzenia reformy miałaby 39 lat, odeszłaby na emeryturę w wieku 61 lat, zaś 35-latka w wieku 65 lat. W podobny sposób zwiększany zostałby wiek emerytalny mężczyzn.
Jednocześnie Jolanta Fedak zaznacza, że znaczące zmiany w systemie emerytalnym już zostały wprowadzone. „Likwidacja od 2009 r. wcześniejszych emerytur, które przysługiwały 55-letnim kobietom z co najmniej 30-letnim stażem pracy i 60-letnim mężczyznom z co najmniej 35-letnim stażem pracy, spowodowała podwyższenie wieku emerytalnego o 5 lat. Do 60. roku życia dla kobiet i 65. roku życia dla mężczyzn", powiedziała Fedak.
Zapowiadane zmiany spotkały się z aprobatą finansistów i ubezpieczycieli. Negatywnie opiniują je przedstawiciele związków zawodowych.